wtorek, 30 sierpnia 2016

Koleją na Słowację, czyli "Bieszczadzkim Żaczkiem" do Medzilaborzec.

27 sierpnia nadarzyła się możliwość zaliczenia odcinka Łupków-Medzilaborce mesto, po którym już kilka lat nie kursują pociągi pasażerskie. Zaliczenie było możliwe dzięki staraniu kolejowych pasjonatów, działających w ramach kampanii społecznej Kocham Kolej, której patronuje Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl. Połączenie to jest  kontynuacją „Bieszczadzkiego Żaczka” dedykowanego uczniom i studentom, który w okresie od 13 grudnia 2015 r. do 26 czerwca 2016 r. zyskał sobie grono wiernych pasażerów. Bieszczadzki Żaczek kursuje na trasie Rzeszów-Komańcza-Rzeszów, a w wakacyjnie i wrześniowe weekendy pociąg ten pokonuje trasę Rzeszów-Łupków-Rzeszów.  Na trasę Zagórz-Łupków już od początku wakacji miałem chrapkę, a fakt, że dodatkowo można zaliczyć odcinek Łupków-Medzilaborce mesto sprawił, że musiałem się wybrać w tamte rejony.

Wyjazd rozpoczynam w piątek, 26 sierpnia. Ostatnią w dobie osobówką z Batorego docieram do Katowic. Mój kolejny pociąg, czyli IC ANTARES z Kędzierzyna wyjechał prawie +30, o czym poinformował mnie kol. Kuba, jadący tym składem, który także się wybiera na zaliczenie tego, co ja.
Czas spędzam w MaCu, trochę kręcę się też po dworcu, spotykam kol. Szymona z którym chwile rozmawiam. Opóźnienie ANTARESA się zwiększa i w praktyce vlak zjawia się prawie +40.  Zajmuje miejsce w bezprzedziałówce, w której jedzie już Kuba. Postój nieco się przedłuża i ruszamy prawie +50. Co ciekawe, ANTARES kieruje się do Krakowa Płaszowa przez Imielin, obwodnicę Oświęcimia i Zator, a nie przez Jaworzno, jak wszystkie pozostałe pociągi na trasie Katowice-Kraków.  Początkowo jedzie się różnie, raz szybko, a raz wolno. Od momentu zjazdu na linię Oświęcim-Kraków Płaszów szlakowa znacznie się poprawia.
Część opóźnienia gubimy i mając niecałe +40 meldujemy się w Krakowie Płaszowie. Kuba przesiada się do TLK LUNA rel. Warszawa-Zagórz/Krynica.
 Nasz postój znowu się przedłuża, tym razem z powodu manewrów, z LUNY  do ANTARESA przepinana jest grupa wagonów Warszawa-Przemyśl. Najpierw odjeżdża LUNA, jakiś czas po niej my, mając gdzieś +50, podobnie jak na wyjeździe z Katowic.
Odcinek do Tarnowa już ładnie zmodernizowany, jedzie się płynnie, dalej już nieco gorzej, w kilku miejscach jeszcze rozkopane.  Część opóźnienia ponownie gubimy i gdzieś tak pół godzinki po planie docieram do Rzeszowa. Kilka zdjęć:
REGIO Rzeszów-Medzilaborce podstawia się jakieś 20 minut przed odjazdem. Jedzie SA134, a chętnych sporo. Już na wyjeździe z Rzeszowa frekwencja powyżej 100%, no ale ja oczywiście dorwałem miejsce przy oknie :) Na kolejnych stacjach, kolejni dosiadający. Nieraz na peronie pozostawiamy turystów z rowerami, czy płaczące dzieci z rodzicami. Po prostu nie ma już miejsca dla kolejnych podróżnych. Ścisk niemiłosierny, z 200% obłożenia jest na pewno. Dobrze, że zdecydowałem się wsiadać w Rzeszowie.
Do Jasła jesteśmy przyspieszeni, dalej już zatrzymujemy się na każdym przystanku. Można się nasłuchać ciekawych propozycji ludzi, typu "Skoro tyle ludzi jedzie, to niech już po drodze się nie zatrzymuje". Nie brakuje też wypowiedzi typu "Jak to PKP wozi ludzi, skandal", ogólnie jest czego słuchać :P Większość podróżnych stanowią rodzinki, jadące do Medzilaborzec, bo ma tam też być jakiś piknik. Miłośników (czy tam pasjonatów) nie jest wielu.  W Krośnie Miasto ponownie wsiada Kuba, nie wszystkim ta sztuka się udała :D Z ponad 30 oczekujących osób weszło kilka.... Kolejne grupki podróżnych zostawiamy na peronie w Sanoku i Zagórzu.
Od Zagórza rozpoczynam zaliczanie. Prędkość na trasie raczej do najwyższych nie należy, ale za to można delektować się wdokami :P. Cykam stacyjki, Tarnawa Dolna:
Czaszyn:
Morochów:
 Mokre Małopolskie:
Wysoczany:
Szczawne Kulaszne:
Rzepedź:
Komańcza Letnisko:
Komańcza:
Osławica:
Nowy Łupków:
W Łupkowie kilka minut postoju, więc przeciskam się do wyjścia i cykam kilka zdjęć:
Można także skorzystać z poczęstunku, który jest dla nas przygotowany. Jednak wiadomo, fotki ważniejsze :P :P
Odcinek Łupków-Medzilaborce mesto w większości leśny, na trasie jest też tunel. Prędkość kiepska. Nie jadę na "główny", a wysiadam na przystanku Medzilaborce mesto. Żegnam się z Kubą, który jedzie jeszcze pozaliczać 2 kikuty i będzie wracać jutro, przez Słowację.  Na początek kilka fot przystanku:
Pociąg powrotny jest dopiero o 17, więc mam prawie 5 godzin. Trochę kręcę się po okolicy dworca, zaglądam też na festyn.
Kilka minut po 16 powracam na przystanek Medzialborce mesto, z którego osobówką o 16:17 podjeżdżam na "główny". Tam szybka fotka SA134:
Następnie zajmuje jedno z ostatnich wolnych miejsc. Ci, co wsiadali na przystanku Medzilaborce mesto mogą zapomnieć o miejscach siedzących. Obok mnie usadawia się @Bilet Świętokrzyski, wraz z kolegą z Poznania, z którymi rozmawiam przez większość trasy.
Pierwotnie planowałem wracać REGIO do Rzeszowa, ale nie chcę mi się jechać w takim tłoku, więc wraz z towarzyszami w Zagórzu wysiadamy. Niecała godzinka do TLK LUNA, więc można skoczyć do Biedronki :P Cykam też kilka zdjęć, ale robi się szarawo, więc wychodzą kiepsko:
Ruszamy planowo, za oknem już ciemno wiec trochę gadamy na kolejowe tematy, a potem idziemy spać. W pewnym momencie się przebudzam, a tu Kraków Płaszów :P Żegnam się z towarzyszami i przesiadam się na ANTARESA. Wagony z Przemyśla zapełnione, a z Zamościa (w praktyce z Rzeszowa, bo na Zamość-Rzeszów KKA) pustawe, więc tam się lokuję. Tutaj także drzemię przez większość trasy. Planowo docieram do Katowic, pół godzinki później jestem w domu. Na koniec jeszcze fotki biletów, wykorzystane podczas wyjazdu:
No, to na tyle :))

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że przekraczanie pociągiem naszych górskich granic (Zwardoń-Skalite, Muszyna-Pławiec, Łupków-Palota) jest tak trudne, lub wręcz niemożliwe. Do tego śp. linia orawska.

    OdpowiedzUsuń