poniedziałek, 22 grudnia 2014

Z REGIOkarnetem do Głuchołaz.

14 grudnia wszedł w życie nowy rozkład jazdy pociągów. W rozkładzie tym, po ponad 10 latach przerwy reaktywowano przewozy pasażerskie na odcinku Głuchołazy-Głuchołazy Miasto (na odcinku Nowy Świętów-Głuchołazy po 4 latach). Ofertę stanowią 2 pary połączeń, w soboty, niedziele i kilka dodatkowych dni. Jedna para do/z Opola, druga do/z Kluczborka. Podejrzewam, że po tak długiej przerwie i przy takiej ofercie pociągi te raczej tłumów nie będą przyciągały. Dlatego w niedzielę, 21 grudnia wybieram się na zaliczenie tej trasy.
Rozpoczynam od pieszego spacerku z Batorego do przystanku Chorzów Rynek. Po krótkim oczekiwaniu przyjeżdża nabity Solaris Urbino 12 na linii 840N. Po drodze robi się luźniej i od Chebzia mam miejsce siedzące.  Do Gliwic docieramy kilka minut po planie. Teraz krótki spacerek z Placu Piastów na dworzec PKP.
Pierwotnie planowałem czekać na pierwszego kibla do Opola (5:18), ale jak to u mnie bywa plany uległy zmianie :P KARKONOSZAMI podjeżdżam z Gliwic do Opola. Kupując bilet, konduktorka pyta mnie czy czasem nie pracuje jako Informator Mobilny w Katowicach i jest zdziwiona tym, że nie mamy zniżek. No cóż, także nad tym ubolewam :P Bez problemu znajduję prywatny przedział w dwójce, w którym się lokuję.
Podróż upływa bez problemów i z lekkim poślizgiem melduję się w Opolu Głównym. REGIO Opole-Głuchołazy Miasto jest dopiero po 7, więc nie będę tutaj siedział ponad 3 godzin. O 5:44 jest REGIO do Nysy, którym zabieram się do Kubic. Poza mną i obsługą może tym jadą ze 3 osoby. Dosiadających po drodze także niewielu.
Szynobus opuszcza w Kubicach. Planowałem wykonać tu jakieś pierwsze fotki, ale jest jeszcze szarawo i wychodzą kiepsko.  Kilka minut przed 8 przyjeżdża REGIO Nysa-Opola, którym jadę do Jasienicy Dolnej.  Ten sam skład, z tym samym kierownikiem.  Po dotarciu do Jasienicy Dolnej cykam pierwsze foty:

Jako REGIO Opole-Głuchołazy Miasto zjawia się także SA134, którego także focę:

Tłoku nie ma, ale na pewno jedzie więcej osób, niż pierwszym REGIO Opole-Nysa. Zaraz po wejściu kierownik sprawdza mi bilet, plus dla niego.
W Nysie dosiada się kol. Bartek, który przejedzie się ze mną do Głuchołaz i z powrotem. 7 minut postoju wykorzystuje na cyknięcie zdjęcia:

Spodziewałem się totalnej pustki, ale za Nysą jest 12 pasażerów. I wszyscy jadą dalej niż do Nowego Świętowa. Najpierw jedziemy "Podsudecką", by po ruszeniu z Nowego Świętowa (gdzie nasz postój nieco się wydłużył) odbić w prawo, na jednotorową linię do Głuchołaz Zdroju (Głuchołazy Miasto-Zdrój nieprzejezdna).  Szlakowa do Głuchołaz przyzwoita, w granicach 60 km.h.
W Głuchołazach kolejny, nieplanowy dłuższy postój, w związku z tym idziemy na zdjęcia :)

3 minuty później osiągamy cel podróży- Głuchołazy Miasto. Na wjeździe nasz pociąg jest filmowany :) Wraz z Bartkiem i innymi MK urządzamy sesje zdjęciową, bo do pociągu powrotnego mamy ponad 20 minut:

W drogą powrotną pociąg również nie wyjeżdża pusty. Na starcie kilkanaście osób, co jak na piąty kurs po 10 latach przerwy nie jest aż takim złym wynikiem.
Z rozmów słyszę, że mieszkańcy nazwali sobie pociąg do Opola "Pendolino" :P Większość osób jedzie bez celu, tak po prostu, przejechać się pociągiem :)
W Nowym Świętowie nieco dłuższy postój, w związku z odbiegiem za opóźnionym REGIO Kędzierzyn-Nysa (jednotor na Nowy Świętów-Nysa).  Mimo to do Nysy docieramy tylko minutę po planie.
Z nieznanych mi przyczyn jako REGIO do Opola pojedzie inny szynobus (także SA134)
Krótka rozmowa na peronie z Bartkiem i zajmuje miejsce. Znaną trasą, którą po części przesypiam docieram do Opola.
Przesiadka na marszałkokibla do Gliwic i jedziemy dalej.  PLK chyba zbyt ambitnie ułożyła rozkład na tej trasie, bo w Gliwicach jestem 7 minut po planie, a dłuższego postoju nigdzie nie mieliśmy.
Koleje Śląskie mam dopiero za 50 minut, więc idę na Plac Piastów i autobusem 6 docieram do przystanku Świętochłowice Mijanka. 15- minutowy spacerek i jestem w domu.


Wesołych Świąt moi czytelnicy!
No i szczęśliwego Nowego Roku!

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Do Zielonej Góry przez Prabuty, Kwidzyn i Gołańcz.

Ze względu na prace torowe w okolicach Jurkowic (magistrala E-65), w  dniach 25 października-24 listopada (w praktyce trochę się to wydłużyło) 3 pociągi łączące Warszawę (Kraków) z Trójmiastem (Kołobrzegiem) kursowały zmienioną trasą. Za pociągi spółki Przewozy Regionalne na odcinku Dąbrówka Malborska-Mleczewo wprowadzono KKA. Wracając do objazdów,   najbardziej interesowała mnie tymczasowa trasa pociągu TLK POBRZEŻE, który kursował przez Kwidzyn. Dało to możliwość zaliczenia odcinka Prabuty-Kwidzyn, który jest nieczynny od 2000 roku (info z Bazy Kolejowej). 

Wyjazd rozpoczynam w piątek, 21 listopada. Plan jest "nieco" niedopracowany, o czym się zorientowałem w trakcie jazdy.  Jednak o tym, że pojadę zadecydowałem w dniu wyjazdu, więc nie było czasu na jego poprawianie. .Zwłaszcza, że nie jest to wyjazd tylko na "zaliczenie" trasy. Miałem także kilka rzeczy do zawiezienia i przywiezienia do Zielonej Góry.  Wypad zakładał także zaliczenie Gołańczy oraz trasy z Wolsztyna do Zbąszynia. Niestety mój sen nieco pokrzyżował plany, ale o tym w swoim czasie :) Rozpoczynam nie pociągiem, a autobusem. 632 docieram na katowicki dworzec. Jestem tam około 18:30 i do POGORII, którą mam zamiar jechać do Bydgoszczy, jest jeszcze niecała godzinka. Układając szybki plan myślałem nad jazdą CHOPINem do Warszawy i dalej POBRZEŻEM. Jednak ze względu na częste opóźnienia CHOPINa zrezygnowałem z tej opcji. Oki, wracamy do zasadniczej części. W Centrum Obsługi Klienta PKP IC zakupuję "Bilet Podróżnika". W wersji na 1. klasę oczywiście, bo różnica pomiędzy jedynką,a  dwójką to tylko 30 zł, a w jedynce jest znacznie wygodniej i przede wszystkim luźniej. Bilet sprzedaje mi mama koleżanki- Sylwii, która podobnie jak ja jest jednym z Informatorów Mobilnych w Katowicach. Po załatwieniu formalności biletowych kręcę się po dworcu. 
Na tablicy odjazdów/przyjazdów sporo opóźnień. Osobówka Częstochowa-Gliwice ma 90 w plecy (prawdopodobnie defekt ELFa na Borowym Polu), POLONIA do Warszawy +50. Opóźnione także DOKER z Gdynii, ZAMENHOF z Warszawy i osobówki ze Zwardonia i do Raciborza (wspólny obieg). "Mojej" POGORII zostaje zapowiedziane +5, później +10. W rzeczywistości zjawia się +17 (chyba odbieg za POLONIĄ). Na peronie oczekuje sporo osób, jednak do jedynki oprócz mnie wsiada kilka osób. Bez problemu znajduję wolny przedział, gdzie się lokuję. Za Dąbrową Górniczą zjawia się kierowniczka  i wita mnie słowami "A dokąd to jedziemy Tomaszku" :P Kilka dni temu była to koordynatorka Mobilnych z Katowic. Konduktor (chyba kierownik, jadący za konduktora) także nas kiedyś koordynował. Znajoma drużyna jedzie do Częstochowy, dalej chyba jeżdżą drużyny z Łodzi?
Prywatny przedział mam do samej Bydgoszczy.  W okolicach Radomska zjawia się druga kontrola i dalej już mam spokój. 
Wjeżdżając do Kutna widzę jakiś skład. Okazuje się, że to opóźniony TLK USTRONIE. Mimo, że USTRONIE było przed nami, to my jedziemy pierwsi w stronę Torunia. Do Bydgoszczy docieram kilka minut po planie. Dworzec jest obecnie w remoncie. Kasy i poczekalnia znajdują się na dworcu tymczasowym. Zanim jednak do niego dotarłem to minęło dobre kilka minut :D Mam teraz ponad 3 godzinki czekania, które spędzam w tymczasowej poczekalni lub kręcąc się po peronach. Po godzinie 4 zostaje podstawiony TLK NIEMEN do Warszawy Wschodniej (godzinę przed odjazdem). Lokuje się więc w nim, by po 5 opuścić skład.  Chwilę później zjawia się osobówka z Torunia, która przechodzi na osobowy do Torunia. Spodziewałem się kibla, a tu szok- przyjeżdża ELF. Zabieram się nim do Torunia Głównego. Za oknem wciąż ćma, więc nie ma co się rozpisywać. Zwłaszcza, że część trasy przespałem :P 
W Toruniu Głównym dworzec także w remoncie. Podobnie jak w Bydgoszczy, odprawa podróżnych odbywa się na dworcu tymczasowym. Niecałą godzinka i zjawia się SPOT relacji Bydgoszcz-Olsztyn, którym do Iławy się zabieram. Frekwencja wysoka, w granicach 70%. Zajmuje wolną czwórkę, jednak po chwili dosiadają się dwie panie. Dobrze, że jeszcze nie zaliczam, bo mógłby być problem z otwieraniem okien i foceniem na postojach. Do Iławy docieramy z lekkim poślizgiem, ale mi to na rękę bo i tak będę tutaj siedział ponad 3 godziny. Z racji tego, że jest już jasno to czas na jakieś fotki :)
Warto wspomnieć, że w Iławie nadal kursują pociągi osobowe spółki PKP Przewozy Regionalne i Tanich Lini Kolejowych.... Oczywiście wygłasza je syntezator mowy Ivona. 
POBRZEŻE zjawia się kilka minut przed planem. Niestety, jedynka ma okna uchylne :/ Na szczęście dwójki jadą z otwieranymi oknami, a do tego w ostatniej szwankuje ogrzewanie i jedzie prawie pusta. Prawie, bo jadą oczywiście "zaliczaki" :) Czyli pasjonaci kolei, a wśród nich Kuba (o ile mnie pamięć nie myli :P) z Wrocławia, z którym się zapoznaje w trakcie podróży. Kuba jedzie na bardzo fajnym bilecie Wrocław-Poznań przez Ostrów, Łódź,  Warszawę, Iławę, Tczew, Bydgoszcz :P Przy nim, moje bilety z Batorego do Gliwic przez Kluczbork, Wrocław i Strzelce wymiękają :D Odcinek Ilawa-Prabuty to nic ciekawego, jedzie się płynnie i czysto. Do tego wszystkie przystanki wyglądają tak samo czyli zmodernizowane peroniki i przystankowe wiaty, nuda :P W Prabutach cykam kilka zdjęć. Zmieniamy tu EP09 na Cargowską SU46:
Ruszamy ze stacji Prabuty:
Odbijamy w lewo od E-65:
I zaliczamy pierwsze metry odcinka Prabuty-Kwidzyn :)
Na odcinku do Kwidzyna czynny jest tylko jeden tor,  co zresztą widać po zdjęciach :P 
Prędkość, jak na nieużywaną w ruchu pasażerskim ponad 10 lat linie, jest całkiem dobra. Na trasie przeważają pola, od czasu do czasu jakiś las.  Przez większość odcinka do Kwidzyna można ujrzeć wystające z okna aparaty :P Także na szlaku nie brakuje focących/filmujących osób. Część z focistów nas pozdrawia, tak więc również pozdrawiam, jeśli ktoś z nich przypadkiem znajdzie i przeczyta mój wpis :)
Czas na jakieś zdjęcia, odcinek Prabuty-Gonty:
Przystanek Gonty. Może raczej to, co z  niego zostało. 
Przystanek Licze:
Odcinek Licze-Rakowiec Pomorski:
Rakowiec Pomorski:
Przed Kwidzynem ostry łuk:
Na wjeździe do Kwidzyna cykam nastawnię:
Kilkanaście minut postoju (oblot) część osób wykorzystuję na papierosa, jednak ja, jak i kilka innych osób na kilka zdjęć:
Najważniejszy punkt wycieczki zrealizowany. Jednak do Malborka nadal zaliczam. Na wyjeździe z Kwidzyna cykam stonke:
Odbijamy w lewo od trasy, którą przyjechaliśmy:
I jedziemy trasą, którą oprócz objazdowego POBRZEŻA regularnie kursują REGIO. Jednak jechać wagoonową TLK, a szynobusem to zasadnicza różnica.
Od czasu do czasu cykam jakieś zdjęcie, pierwsze to chyba Brachlewo, ale pewności nie mam :P
Ryjewo, gdzie w (D) POBRZEŻE oczekuje na krzyżowanie z REGIO. Foty:
Gdzieś na szlaku.
Sztum:
W Malborku jesteśmy chyba z 20 minut przed planem. W związku z czym stoimy ponad pół godziny. Kuba wykorzystuje ten czas na zakup biletu MZK.
 W dalszą drogę pociągnie nas EP07-174, ale nie chce mi się iść jej focić :P Do Tczewa czas wraz z Kubą spędzam na rozmowie o kolejach.
W Tczewie Kuba przesiada się na TLK MIESZKO, a ja przenoszę się do jedynki.
Od Gdańska Głównego mam towarzystwo w przedziale, bo dołącza do mnie kol. Piotrek. Do Gdyni docieramy planowo. Udajemy się teraz na obiad, po czym REGIO wracamy do Gdańska. Nie wysiadamy na Głównym, a jedziemy na Oliwę. Piotrek chciał się dogadać z kierownikiem o przejazd, a ten policzył go 10,00 zł :D 2,00 bilet i 8,00 za wypisanie. Z dworca Oliwa, autobusem 127 jedziemy do przystanku Oliwa Zaspa, skąd idziemy pieszo na Molo. Z Molo idziemy na chwilę do Piotrka, który mieszka niedaleko. Ciepła herbatka, krótka przerwa i ruszamy dalej.  Tramwajem 3 docieramy do dworca głównego w Gdańsku.
Do kolejnego pociągu mam jeszcze ponad 3 godziny, więc dla zabicia czasu jedziemy do Gdyni Cisowej. Wracając, spotykamy Łukasza, który jest mechanikiem w PR-ach. Teraz nie jedziemy do Gdańska, a tylko do Gdyni. Wysiadamy w trójkę na głównym.  Łukasz zostaje z nami na chwilę, po czym udaje się w swoją stronę.
Po 22 zjawia się POGORIA, w której się lokujemy. W jedynce tradycyjnie pustki, więc bez problemów znajdujemy wolny przedział. Ruszamy planowo. W Gdańsku opuszcza mnie Piotrek, któremu dziękuję za przybycie.
POGORIĄ zamierzałem jechać do Kutna, ale troszkę mi się przysnęło i obudziłem się w Ozorkowie :P :P Czyli już wiadomo, że jedno zaliczenie poszło się ...... No nic, co się stało to się nie odstanie. Wysiadam w Łodzi Kaliskiej i idę zobaczyć rozkład jazdy. Jest kibel do Poznania, ale dopiero o 7 :/ Nie chce mi się an niego czekać, więc wsiadam w REGIO do Kutna. Dermowy kibelek znów mnie poprowadził w krainę snu. Obudziłem się w Kutnie, gdy staliśmy już w peronach,a  drzwi był zamknięte :D Na całe szczęście w pociągu był rewident, więc nie musiałem się siłować z drzwiami lub szukać mechanika. Znów patrzę w rozkład i co, niby po 9 jest pociąg do Poznania, ale to IR. A ja mam podróżnika i karnet w wersji an REGIO. Gdyby z tego pociągu dało by się uratować cały plan wycieczki, to może i bym dopłacił, a tak nie widzę sensu. Tak więc czekam do GAŁCZYŃSKIEGO (10:12). Na całe szczęście na dworcu jest ogrzewana poczekalnia.
GAŁCZYŃSKI zjawia się po +10. Lokuje się w jedynce, którą trochę osób jedzie. Trasę przesypiam, ale nie jest dla mnie nowością. Do Poznania docieram po 12.
Teraz ponad godzinka czasu, do osobówki do Gołańczy. . Planowałem zamiast tego jechać zaliczyć Wolsztyn-Zbąszyń, ale mój kółeczkowy guru :P (wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi) mnie przekonał do Gołańczy. Jako, że mam czas to idę zjeść do Burger Kinga frytki z nuggetsami.
Na perony powracam około 13:30. Osobówka do Gołańczy już podstawiona, jadą dwie dwuczłonowe PESY. Spodziewałem się pustek, a jakieś 50% miejsc zajęte.
Ruszamy planowo, do stacji Poznań Wschód jazda znaną trasą, dalej zaliczam.  Odcinek do Wągrowca jest po rewitalizacji, w związku z czym jedzie się płynnie. Trasa przebiega głównie wśród pól, od czasu do czasu jakiś las. Od czasu do czasu cykam jakieś zdjęcie, ale przez okno wychodzi kiepsko.
Czerwonak:
Murowana Goślina i krzyżowanie z RETRO Gołańcz-Poznań:
Wągrowiec, gdzie wysiada większość pasażerów.  Tutaj też kończy bieg większość pociągów. Dalej jadą tylko 4 pary (3 pary Poznań-Gołańcz, 1 Wągrowiec-Gołańcz, powrotne wszystkie do Poznania). Obecnie dworzec w Wągrowcu jest remontowany. Budynek chyba jest skończony, teraz trwają prace na jednym z peronów.
Za Wągrowcem nie jedzie się już tak płynnie. Choć nie wiem czy lepiej sunąc 100 i więcej wśród zmodernizowanych przystaneczków z wiatami przystankowymi czy jechać 60-80 po klimatycznej linii z normalnymi przystankami :D Dla normalnego pasażera wybór jest bezdyskusyjny, ale ja do normalnych pasażerów raczej nie należę :P
Jak już pisałem, za Wągrowcem jest znacznie luźniej, więc w końcu mogę wykonać lepsze foty, z drzwi pojazd. Tu Kobylec:
Gryjewo:
 Laskownica:
W Gołańczy jestem planowo i mm 18 minut do powrotnego pociągu. Oczywiście w tym czasie cykam kilka zdjęć.
Z Gołańczy wyruszamy planowo. Już na samym starcie jest sporo osób, a to dopiero początek trasy. Ale nie ma co się dziwić, dzisiaj niedziela, więc studenci zjeżdżają do Poznania. Od Wągrowca już frekwencja w granicach 100%, więc konduktor ma co robić. Podróży do Poznania nie ma co opisywać, bo za oknem już ćma.
W Poznaniu przesiadka na ELFa do Zbąszynka, w międzyczasie jeszcze ładuje sobie telefon (Piotrek, dzięki za info o gniazdkach).  ELF do Zbąszynka nabity, czwórkę dzielę z kolejarzem wracającym z pracy. Jeszcze przed wejściem orientuje się o obslugi jak wygląda sytuacja z 2-minutową przesiadką na REGIO do Zielonej Góry.  Początkowo słyszę, że 2 minuty to nie skomunikowanie itd., jednak po chwili rozmowy drużyna stwierdza, że będzie miała to na uwadze. Owszem, może i 2 minuty to nie skomunikowanie, ale skoro pokazuje je hafas to raczej to jest skomunikowane (innych przesiadek n 2 minuty raczej nie pokaże). Poza tym pociąg, którym jadę do Zbąszynka ma 33-minutowy postój w Nowym Tomyślu (niech żyje PLK), więc gdyby jechał według rocznego rozkładu , to w Zbąszynku na spokojnie bym się zdążył przesiąść. No i skoro pociągi są ze sobą skomunikowane w rocznym rozkładzie, to także w zamknięciowym powinny być. Jednak nasza kochana PLK nie zawsze o to zadba. W razie czego kol. Grzesiek wynajduje mi alternatywne opcje ze Zbąszynka (dzięki).
Na szczęście wjeżdżając do Zbąszynka nie zobaczyłem SA139, który planowo obsługuje ten kurs. Spokojnie przechodzę więc na peron pierwszy, gdzie po chwili zjawia się REGIO Gorzów Wlkp.-Zielona Góra. Jedzie sporo ludzi, ale znajduje wolne miejsce. Trase znam na pamięć, bo w maju przez 2 tygodnie jeździłem tutaj na liczeniach ludzi.  Do Zielonej Góry docieram planowo. kolejowych wydarzeń dnia na tyle.


Będąc już w lubuskim ,postanowiłem, że odwiedzę dworzec w Krośnie Odrzańskim. Planowałem to od kilku lat, ale zawsze czegoś brakło, to czasu to kasy. Na szczęście teraz mam jedno i drugie.
We wtorek, 25 listopada około 9 wychodzę na PKS. Na miejscu jestem 9:10 i mam 10 minut do PKS-a. Przyjeżdża mercedes w nowym malowaniu PKS Zielona Góra (zielony). Tłoku nie ma, ale ktoś tym jeździ. Po 40 minutach jazdy przez lubuskie lasy docieram do Krosna. Wysiadam na przystanku przy stacji Benzynowej, skąd spacerkiem idę na dworzec. Przechodzę obok przejazdu i widzę szykujący się skład, z zieloną ST43 na czele. Na szczęście zdążyłem go złapać:
I foty dworca:
Teraz idę na dworzec PKS. Mam szczęście, bo po chwili zjawia się DAB z Gubina do Zielonej Góry, któym się zabieram.
No, to by był na tyle :)
 Na koniec jeszcze link do filmiku Piotrka, m.in. z przejazdu odcinkiem Prabuty-Kwidzyn. Zachęcam do obejrzenia.