Wyjazd rozpoczynam w piątek, 21 listopada. Plan jest "nieco" niedopracowany, o czym się zorientowałem w trakcie jazdy. Jednak o tym, że pojadę zadecydowałem w dniu wyjazdu, więc nie było czasu na jego poprawianie. .Zwłaszcza, że nie jest to wyjazd tylko na "zaliczenie" trasy. Miałem także kilka rzeczy do zawiezienia i przywiezienia do Zielonej Góry. Wypad zakładał także zaliczenie Gołańczy oraz trasy z Wolsztyna do Zbąszynia. Niestety mój sen nieco pokrzyżował plany, ale o tym w swoim czasie :) Rozpoczynam nie pociągiem, a autobusem. 632 docieram na katowicki dworzec. Jestem tam około 18:30 i do POGORII, którą mam zamiar jechać do Bydgoszczy, jest jeszcze niecała godzinka. Układając szybki plan myślałem nad jazdą CHOPINem do Warszawy i dalej POBRZEŻEM. Jednak ze względu na częste opóźnienia CHOPINa zrezygnowałem z tej opcji. Oki, wracamy do zasadniczej części. W Centrum Obsługi Klienta PKP IC zakupuję "Bilet Podróżnika". W wersji na 1. klasę oczywiście, bo różnica pomiędzy jedynką,a dwójką to tylko 30 zł, a w jedynce jest znacznie wygodniej i przede wszystkim luźniej. Bilet sprzedaje mi mama koleżanki- Sylwii, która podobnie jak ja jest jednym z Informatorów Mobilnych w Katowicach. Po załatwieniu formalności biletowych kręcę się po dworcu.
Na tablicy odjazdów/przyjazdów sporo opóźnień. Osobówka Częstochowa-Gliwice ma 90 w plecy (prawdopodobnie defekt ELFa na Borowym Polu), POLONIA do Warszawy +50. Opóźnione także DOKER z Gdynii, ZAMENHOF z Warszawy i osobówki ze Zwardonia i do Raciborza (wspólny obieg). "Mojej" POGORII zostaje zapowiedziane +5, później +10. W rzeczywistości zjawia się +17 (chyba odbieg za POLONIĄ). Na peronie oczekuje sporo osób, jednak do jedynki oprócz mnie wsiada kilka osób. Bez problemu znajduję wolny przedział, gdzie się lokuję. Za Dąbrową Górniczą zjawia się kierowniczka i wita mnie słowami "A dokąd to jedziemy Tomaszku" :P Kilka dni temu była to koordynatorka Mobilnych z Katowic. Konduktor (chyba kierownik, jadący za konduktora) także nas kiedyś koordynował. Znajoma drużyna jedzie do Częstochowy, dalej chyba jeżdżą drużyny z Łodzi?
Prywatny przedział mam do samej Bydgoszczy. W okolicach Radomska zjawia się druga kontrola i dalej już mam spokój.
Wjeżdżając do Kutna widzę jakiś skład. Okazuje się, że to opóźniony TLK USTRONIE. Mimo, że USTRONIE było przed nami, to my jedziemy pierwsi w stronę Torunia. Do Bydgoszczy docieram kilka minut po planie. Dworzec jest obecnie w remoncie. Kasy i poczekalnia znajdują się na dworcu tymczasowym. Zanim jednak do niego dotarłem to minęło dobre kilka minut :D Mam teraz ponad 3 godzinki czekania, które spędzam w tymczasowej poczekalni lub kręcąc się po peronach. Po godzinie 4 zostaje podstawiony TLK NIEMEN do Warszawy Wschodniej (godzinę przed odjazdem). Lokuje się więc w nim, by po 5 opuścić skład. Chwilę później zjawia się osobówka z Torunia, która przechodzi na osobowy do Torunia. Spodziewałem się kibla, a tu szok- przyjeżdża ELF. Zabieram się nim do Torunia Głównego. Za oknem wciąż ćma, więc nie ma co się rozpisywać. Zwłaszcza, że część trasy przespałem :P
W Toruniu Głównym dworzec także w remoncie. Podobnie jak w Bydgoszczy, odprawa podróżnych odbywa się na dworcu tymczasowym. Niecałą godzinka i zjawia się SPOT relacji Bydgoszcz-Olsztyn, którym do Iławy się zabieram. Frekwencja wysoka, w granicach 70%. Zajmuje wolną czwórkę, jednak po chwili dosiadają się dwie panie. Dobrze, że jeszcze nie zaliczam, bo mógłby być problem z otwieraniem okien i foceniem na postojach. Do Iławy docieramy z lekkim poślizgiem, ale mi to na rękę bo i tak będę tutaj siedział ponad 3 godziny. Z racji tego, że jest już jasno to czas na jakieś fotki :)
POBRZEŻE zjawia się kilka minut przed planem. Niestety, jedynka ma okna uchylne :/ Na szczęście dwójki jadą z otwieranymi oknami, a do tego w ostatniej szwankuje ogrzewanie i jedzie prawie pusta. Prawie, bo jadą oczywiście "zaliczaki" :) Czyli pasjonaci kolei, a wśród nich Kuba (o ile mnie pamięć nie myli :P) z Wrocławia, z którym się zapoznaje w trakcie podróży. Kuba jedzie na bardzo fajnym bilecie Wrocław-Poznań przez Ostrów, Łódź, Warszawę, Iławę, Tczew, Bydgoszcz :P Przy nim, moje bilety z Batorego do Gliwic przez Kluczbork, Wrocław i Strzelce wymiękają :D Odcinek Ilawa-Prabuty to nic ciekawego, jedzie się płynnie i czysto. Do tego wszystkie przystanki wyglądają tak samo czyli zmodernizowane peroniki i przystankowe wiaty, nuda :P W Prabutach cykam kilka zdjęć. Zmieniamy tu EP09 na Cargowską SU46:
Prędkość, jak na nieużywaną w ruchu pasażerskim ponad 10 lat linie, jest całkiem dobra. Na trasie przeważają pola, od czasu do czasu jakiś las. Przez większość odcinka do Kwidzyna można ujrzeć wystające z okna aparaty :P Także na szlaku nie brakuje focących/filmujących osób. Część z focistów nas pozdrawia, tak więc również pozdrawiam, jeśli ktoś z nich przypadkiem znajdzie i przeczyta mój wpis :)
Czas na jakieś zdjęcia, odcinek Prabuty-Gonty:
Od czasu do czasu cykam jakieś zdjęcie, pierwsze to chyba Brachlewo, ale pewności nie mam :P
W dalszą drogę pociągnie nas EP07-174, ale nie chce mi się iść jej focić :P Do Tczewa czas wraz z Kubą spędzam na rozmowie o kolejach.
W Tczewie Kuba przesiada się na TLK MIESZKO, a ja przenoszę się do jedynki.
Od Gdańska Głównego mam towarzystwo w przedziale, bo dołącza do mnie kol. Piotrek. Do Gdyni docieramy planowo. Udajemy się teraz na obiad, po czym REGIO wracamy do Gdańska. Nie wysiadamy na Głównym, a jedziemy na Oliwę. Piotrek chciał się dogadać z kierownikiem o przejazd, a ten policzył go 10,00 zł :D 2,00 bilet i 8,00 za wypisanie. Z dworca Oliwa, autobusem 127 jedziemy do przystanku Oliwa Zaspa, skąd idziemy pieszo na Molo. Z Molo idziemy na chwilę do Piotrka, który mieszka niedaleko. Ciepła herbatka, krótka przerwa i ruszamy dalej. Tramwajem 3 docieramy do dworca głównego w Gdańsku.
Do kolejnego pociągu mam jeszcze ponad 3 godziny, więc dla zabicia czasu jedziemy do Gdyni Cisowej. Wracając, spotykamy Łukasza, który jest mechanikiem w PR-ach. Teraz nie jedziemy do Gdańska, a tylko do Gdyni. Wysiadamy w trójkę na głównym. Łukasz zostaje z nami na chwilę, po czym udaje się w swoją stronę.
Po 22 zjawia się POGORIA, w której się lokujemy. W jedynce tradycyjnie pustki, więc bez problemów znajdujemy wolny przedział. Ruszamy planowo. W Gdańsku opuszcza mnie Piotrek, któremu dziękuję za przybycie.
POGORIĄ zamierzałem jechać do Kutna, ale troszkę mi się przysnęło i obudziłem się w Ozorkowie :P :P Czyli już wiadomo, że jedno zaliczenie poszło się ...... No nic, co się stało to się nie odstanie. Wysiadam w Łodzi Kaliskiej i idę zobaczyć rozkład jazdy. Jest kibel do Poznania, ale dopiero o 7 :/ Nie chce mi się an niego czekać, więc wsiadam w REGIO do Kutna. Dermowy kibelek znów mnie poprowadził w krainę snu. Obudziłem się w Kutnie, gdy staliśmy już w peronach,a drzwi był zamknięte :D Na całe szczęście w pociągu był rewident, więc nie musiałem się siłować z drzwiami lub szukać mechanika. Znów patrzę w rozkład i co, niby po 9 jest pociąg do Poznania, ale to IR. A ja mam podróżnika i karnet w wersji an REGIO. Gdyby z tego pociągu dało by się uratować cały plan wycieczki, to może i bym dopłacił, a tak nie widzę sensu. Tak więc czekam do GAŁCZYŃSKIEGO (10:12). Na całe szczęście na dworcu jest ogrzewana poczekalnia.
GAŁCZYŃSKI zjawia się po +10. Lokuje się w jedynce, którą trochę osób jedzie. Trasę przesypiam, ale nie jest dla mnie nowością. Do Poznania docieram po 12.
Teraz ponad godzinka czasu, do osobówki do Gołańczy. . Planowałem zamiast tego jechać zaliczyć Wolsztyn-Zbąszyń, ale mój kółeczkowy guru :P (wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi) mnie przekonał do Gołańczy. Jako, że mam czas to idę zjeść do Burger Kinga frytki z nuggetsami.
Na perony powracam około 13:30. Osobówka do Gołańczy już podstawiona, jadą dwie dwuczłonowe PESY. Spodziewałem się pustek, a jakieś 50% miejsc zajęte.
Ruszamy planowo, do stacji Poznań Wschód jazda znaną trasą, dalej zaliczam. Odcinek do Wągrowca jest po rewitalizacji, w związku z czym jedzie się płynnie. Trasa przebiega głównie wśród pól, od czasu do czasu jakiś las. Od czasu do czasu cykam jakieś zdjęcie, ale przez okno wychodzi kiepsko.
Czerwonak:
Jak już pisałem, za Wągrowcem jest znacznie luźniej, więc w końcu mogę wykonać lepsze foty, z drzwi pojazd. Tu Kobylec:
W Poznaniu przesiadka na ELFa do Zbąszynka, w międzyczasie jeszcze ładuje sobie telefon (Piotrek, dzięki za info o gniazdkach). ELF do Zbąszynka nabity, czwórkę dzielę z kolejarzem wracającym z pracy. Jeszcze przed wejściem orientuje się o obslugi jak wygląda sytuacja z 2-minutową przesiadką na REGIO do Zielonej Góry. Początkowo słyszę, że 2 minuty to nie skomunikowanie itd., jednak po chwili rozmowy drużyna stwierdza, że będzie miała to na uwadze. Owszem, może i 2 minuty to nie skomunikowanie, ale skoro pokazuje je hafas to raczej to jest skomunikowane (innych przesiadek n 2 minuty raczej nie pokaże). Poza tym pociąg, którym jadę do Zbąszynka ma 33-minutowy postój w Nowym Tomyślu (niech żyje PLK), więc gdyby jechał według rocznego rozkładu , to w Zbąszynku na spokojnie bym się zdążył przesiąść. No i skoro pociągi są ze sobą skomunikowane w rocznym rozkładzie, to także w zamknięciowym powinny być. Jednak nasza kochana PLK nie zawsze o to zadba. W razie czego kol. Grzesiek wynajduje mi alternatywne opcje ze Zbąszynka (dzięki).
Na szczęście wjeżdżając do Zbąszynka nie zobaczyłem SA139, który planowo obsługuje ten kurs. Spokojnie przechodzę więc na peron pierwszy, gdzie po chwili zjawia się REGIO Gorzów Wlkp.-Zielona Góra. Jedzie sporo ludzi, ale znajduje wolne miejsce. Trase znam na pamięć, bo w maju przez 2 tygodnie jeździłem tutaj na liczeniach ludzi. Do Zielonej Góry docieram planowo. kolejowych wydarzeń dnia na tyle.
Będąc już w lubuskim ,postanowiłem, że odwiedzę dworzec w Krośnie Odrzańskim. Planowałem to od kilku lat, ale zawsze czegoś brakło, to czasu to kasy. Na szczęście teraz mam jedno i drugie.
We wtorek, 25 listopada około 9 wychodzę na PKS. Na miejscu jestem 9:10 i mam 10 minut do PKS-a. Przyjeżdża mercedes w nowym malowaniu PKS Zielona Góra (zielony). Tłoku nie ma, ale ktoś tym jeździ. Po 40 minutach jazdy przez lubuskie lasy docieram do Krosna. Wysiadam na przystanku przy stacji Benzynowej, skąd spacerkiem idę na dworzec. Przechodzę obok przejazdu i widzę szykujący się skład, z zieloną ST43 na czele. Na szczęście zdążyłem go złapać:
No, to by był na tyle :)
Na koniec jeszcze link do filmiku Piotrka, m.in. z przejazdu odcinkiem Prabuty-Kwidzyn. Zachęcam do obejrzenia.
Bardzo ciekawa relacja i fajnie, że w końcu zaliczyłeś Prabuty - Kwidzyn, fajne zdjęcia i opisy, cała wycieczka jak zawsze ciekawie przedstawiona i czekam na kolejne relacje z wyjazdów.
OdpowiedzUsuńsuper, no i wniosek jeden, zmodernizowane szlaki tracą większość swojego uroku..
OdpowiedzUsuńPolonia do Warszawy +50
OdpowiedzUsuńOna od kiedy kojarzę to tak miała. Pamiętam jak w latach 80-tych jeszcze jak jeździła z Sofii i Bukaresztu do Wawy to w Częstochowie, gdzie często bywałem 200 czy 300 minut to była norma. Raz jak przyjechała o czasie to peron szczęką zamiotłem :D
@sebek, dzięki :)
OdpowiedzUsuń@Przemko, To nic, wczoraj POLONIA miała ponad 800 w plecy. Dziś jeszcze z Katowic nie wyjechała.
@anonimowy, dokładnie...
Bardzo fajna relacja :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMam pytanie odnośnie fotografowania. Bo tak się składa że sam fotografuję amatorsko ,lubię też focić tematykę kolejową. Podaj więcej info na temat , czym fotografujesz i coś więcej w tym temacie.
OdpowiedzUsuńWitam,
UsuńWięc tak, fotografuje obecnie Fujifilmem FinePix S4800. Jednak nie przywiązuje zbyt dużej wagi do zdjęć i zdaję sobie sprawę, że większość z nich nadaje się do niczego.
Ja jestem "zaliczak", a nie fotograf :)
Pozdrawiam.