piątek, 7 grudnia 2012

"Pechowy wojaż na Podróżniku"

Z reguły swoje relacje staram pisać się na bieżąco, z tą jednak jest inaczej.

Dlaczego "Pechowy wojaż do Podróżniku"? Ano dlatego, że podczas tego kółeczko popsuł mi się aparat ;/ (na szczęście mam nowy :P), .Relacja miała pojawić się zaraz po przyjeździe z kółeczka (Marzec), ale postanowiłem oczekiwać na kolejowe zdjęcia jednego z moich towarzysz kol. Damiana (mk1992), na które niestety się nie doczekałem :P Więc z nudów postanowiłem napisać "nieco" opóźnioną relację z tego wyjazdu. Jak wspomniałem wyżej podczas wycieczki padł mi aparat, więc foty zamieszczę jedynie z niewielkiej części trasy. Podróż odbyliśmy kilka miesięcy temu, dlatego będzie to jedynie krótki opis wycieczki.

Już od jakiegoś czasu, wraz z Damianem planowaliśmy jakieś kółeczko na "Podróżniku", mieliśmy nawet plan, według którego mieliśmy zamiar zaliczyć odcinek Warszawa-Białystok-Sestokai. Jednak plany te uległy zmianie i zdecydowaliśmy się na odwiedzenie forumowego kolegi Adama (Kryniczanin), przy okazji zaliczając jedną z piękniejszych linii w Polsce, czyli "Kryniczankę"
W Sobotę 17 Marca  w Katowicach zaopatrzyłem się w "Bilet Podróżnika" na 2. klasę, wraz z biletem "Plus" na pociągi REGIO.  Po zakupieniu biletów oczekiwałem na przyjazd TLK POGÓRZE, jeszcze wtedy w relacji Wrocław-Przemyśl, którym jechał już kol. Damian (mk1992). Trochę ludzi nawet jechało, w przedziale poza nami jechał jakiś pan z małym dzieckiem, które spało, tak więc żeby go nie budzić rozmowy prowadziliśmy na korytarzu. Przed odjazdem megafony informowały, że "Pociąg w dniu dzisiejszym kierowany jest drogą okrężną przez Sosnowiec Południowy, z pominięciem stacji Mysłowice". Na końcu oczywiście tradycyjne "Za utrudnienia w podróży przepraszamy".
Skład żwawo ruszył z Katowic, jednak daleko nie ujechaliśmy, ponieważ przy zjeździe z "Wiedenki" przytrzymano nas na semaforze w celu przepuszczenia towara. Jakoś po 5 minutach ruszyliśmy pędząc jakieś 30 km/h. W pociągu nie brakowało bawiącej się młodzieży, która oczywiście sobie popijała. Kontrola biletów za Jaworznem dalej jazda już po znanej trasie, którą na trzeźwo wręcz nie da się już jechać :P Warto jeszcze odnotować, że w POGÓRZU zostałem poczęstowany przez Damiana ulotkami reklamującymi forum kolejowe-sprawy.pl za które dziękuję.
W Krakowie z pociągu wysiadło sporo osób, trochę też wsiadło, ale bez szału. Wykonałem tam pierwszą fotę, ale było jeszcze ciemno, więc najwyższych lotów to ona nie jest:
W sumie mogliśmy tym pociągiem jechać do Tarnowa, ale musielibyśmy ta dłużej czekać, więc zdecydowaliśmy się na przesiadkę w Krakowie. Godzinę czasu spędziliśmy szwendając się po peronach i przeglądając rozkład, Damian zaopatrzył się w bilet do Krynicy. Około 6:20 został podstawiony REGIO do Krynicy, niestety ku naszemu niezadowoleniu okazał się nim EN77. Co ciekawe każdy małopolski EN77 został nazwany., ten którym jechaliśmy, o numerze 002 nazywa się "Jaskółka". Przed zajęciem miejsca fota:
Frekwencja średnia początkowo średnia, na szczęście mieliśmy czwórkę dla siebie. Zaraz za Płaszowem kontrola, po której mogliśmy się chwilkę zdrzemnąć. Przebudziliśmy się, gdy skład wjeżdżał na stację Tarnów Mościce, więc trafiliśmy niemal idealnie :)  W Tarnowie duża wymiana pasażerów, skład nasz zapełnili głównie kolejarze, których najwięcej wysiadło w Stróżach.
Po odjeździe z E-30 linia Tarnów-Leluchów odbija  po ostrym łuku w prawo. Początkowo prędkość do najlepszych nie należała. Po chwili dołączyła się łącznica umożliwiające jazdę od strony Dębicy w kierunku Stróż, bez konieczności zmiany kierunku jazdy w Tarnowie. Na odcinku Tarnów-Muszyna uwieczniłem kilka postoi. Zamieszczam fotki:
Lubaszowa:
Chojnik:
Bogoniowice-Ciężkowice:

 Kolejnym postojem była Pławna, gdzie dołączył do nas Adam (Kryniczanin), który towarzyszył nam do Krynicy, oraz w drodze powrotne do Nowego Sącza. Tutaj należą się dla niego podziękowania za bilety :)
Podróż do Krynicy spędziliśmy w trójkę na rozmowach na kolejowe tematy. Od czasu do czasu opuszczałem towarzyszy podróży, w celu wykonania fotki.
Bobowa:
Bobowa Miasto:
Jankowa:
Wilczyska:
Stróże, gdzie jak wyżej pisałem wysiadła większość kolejarzy wsiadających w Tarnowie. Fotka:
Grybów, gdzie dołączył do nas @Kolejoman5, który towarzyszył nam w podróży do Nowego Sącza. Fotka:
 Odcinek Grybów-Ptaszkowa to Pętla Grybowska, jeden z najpiękniejszych (jeśli nie najpiękniejszy) odcinek linii Tarnów-Leluchów.. Niestety w EN77 nie mogliśmy delektować się tym widokiem przez otwarte okno.
 Kolejny postój miał miejsce w Ptaszkowej:
Fot ciąg dalszy, Mszalnica:
Kamionka Wielka:
Nowy Sącz Jamnica:
Nowy Sącz, gdzie opuścił nas @Kolejoman5. Fotka:
Warto odnotować, jak wyglądała druga kontrola biletów. Przyszedł pan kierpoć, który poprosił nas o bilety, na co Adam odpowiedział, że ma sobie wybrać z tych, które przeglądałem po ich utrzymaniu (oj,a  było z czego wybierać). Po kontroli, kierpoć wyciągnął i pokazał nam kartonikowe bilety :), które posiadał przy sobie. Pogadaliśmy jeszcze chwilę z bardzo miłym kierownikiem, po czym poszedł kontynuować kontrolę.
Nowy Sącz Biegonice:
Stary Sącz:
Barcice:
Rytro:
Piwniczna Zdrój:

 Piwniczna:

Łomnica Zdrój:
Wierchomla Wielka:
Zubrzyk:
Żegiestów. Krzyżowanie z EN57-1457  relacji Krynica-Tarnów. Fotki:
Żegiestów Zdrój (?):
Andrzejówka:

Milik:


 W Muszynie zdążyłem wykonać tylko jedno zdjęcia, które było ostatnim wykonanym tym aparatem:
Mimo wielu prób reanimacji mój aparat przeszedł do historii.
Po zmianie czoła ruszyliśmy w dalszą drogę. Wyjazd w kierunku Krynicy w tym samym kierunku z którego przyjechaliśmy, jednak po chwili odbiliśmy (o ile dobrze pamiętam w prawo).
Generalnie cała linia bardzo ładna, nie brakuje widoków, ostrych łuków, jest także tunel.
Niestety podczas modernizacji E-30 wydłużyła się podróż pociągiem z Krakowa do Krynicy, co średnio zachęca do wybrania środka transportu jakim jest kolej.
W Krynicy mieliśmy kilka godzin przerwy, co wykorzystaliśmy na zawiedzenie dworca, oraz miasta po którym oprowadził nas Adam. Oczywiście nie mogło zabraknąć rozmów na kolejowe tematy, które prowadziliśmy niemal cały czas.
 Przed powrotem na dworzec zaopatrzyliśmy się jeszcze w prowiant w pobliskim sklepie, a następnie zajęliśmy miejsce w pociągu. Niestety, jechał ten sam skład, czyli Acatus 2. Tym razem nie jechaliśmy jednak prosto do Krakowa, lecz wysiedliśmy w Nowym Sączu. Celem było zwiedzenie dworca, jego najbliższych okolic, oraz zobaczenie z kładki co słychać na Newagu.
Czas w Nowym Sączu szybko zleciał i czas było się rozdzielić. Pożegnaliśmy się z Adamem, który opuścił nas REGIO do Krynicy, a ja z Damianem po chwili zabraliśmy się de-luxowym kibelkiem z Krynicy do Tarnowa. Teraz przypominamy sobie trasę, którą jechaliśmy rano. Większość trasy odbyliśmy po zmroku, więc nie ma się co rozpisywać.
W Tarnowie kolejna przesiadka, tym razem na TLK POGÓRZE Przemyśl-Wrocław. Pustych przedziałów nie brakowało, więc zaraz po kontroli biletów położyliśmy się spać. Na szczęście podróży nikt nam nie zakłócił i prywatny przedział mieliśmy całą podróż. W Bytomiu opuścił mnie Damian, a ja kontynuowałem podróż POGÓRZEM do jego końcowej stacji, czyli do Wrocławia. We Wrocławiu przesiadka na na kibel do Węglińca, na szczęście skajowy :) Jazda po E-30 to nic nadzwyczajnego, po każdym postoju kibel rozpędza się do maximum, po czym znów hamuje, więc po jakimś czasie staje się to monotonne.
W Legnicy opuściłem skład, który po krótkim postoju udał się w dalszą drogę. Ja natomiast oczekiwałem na kolejny pociąg- REGIO do Żar (obecnie pociąg ten kursuje w bezpośredniej relacji do Zielonej Góry). Mimo, że do odjazdu było jeszcze ponad 40 minut to skład był już podstawiony. Skład stanowił lubuski szynobus SA108, frekwencja niska. W końcu nadeszła godzina odjazdu i żwawo ruszyliśmy E-30, z którą rozstaliśmy się w Miłkowicach. Odcinek Miłkowice-Żagań generalnie nie odbiega niczym od innych linii w rejonie żarskim, czyli królują lasy.  Największa wymiana podróżnych w Lesznie Górnym i Żaganiu. W Żarach godzinka czekania, co wykorzystałem na zwiedzenie okolic dworca.
Trasa Miłkowice-Żary zaliczona, więc można zjeżdżać do domu, jednak ja nie lubię jeździć w 2 strony tą samą trasą, więc wracałem przez Zieloną Górę. Skład pociągu do Zielonej Góry to ten sam szynobus, którym przyjechałem z Legnicy.  Teraz jedynie przypominałem sobie odcinki, którymi jeździłem.
W Zielonej Górze maiłem kilka godzin przerwy, więc odwiedziłem wujka u którego skonsumowałem obiad, a także skorzystałem z dobrodziejstwa cywilizacji, jakim jest prysznic :P
Z Zielonej Góry już bardzo dobrze znana mi trasą powróciłem do domu, do Wrocławia REGIO. Była Niedziela, pociąg był jakoś po 14, więc w pociągu ludzi było nawet sporo, głównie studentów. Już od samej Zielonej Góry jakieś 40% zapełnienie, a im bliżej Wrocławia tym więcej ludzi. Tak więc do Wrocławia pociąg dojechał z full frekwą. Tam ostatnia klejowa przesiadka, na GWARKA do Katowic. Na szczęście skład nie był całkiem załadowany, więc zająłem miejsce siedzące. Ta trasa także nie jest dla mnie niczym nowym, więc ją przespałem. Niestety w Katowicach GWAREK zjawił się po czasie, więc ze złapania autobusu 632, który zawiózł by mnie po są dom nici. Tak więc odbyłem spacerek na Mickiewicza, skąd 840 udałem się do centrum Chorzowa. Po 30 minutowym spacerku byłem już w domu i tak zakończyła się ta podróż.


4 komentarze:

  1. Jak zwykle świetna relacja :-D
    A co do Kryniczanki, to niestety dojechałem tylko do Nowego Sącza :-P W krynicy co prawda byłem, ale już niestety skorzystałem z niedobrodziejstwa busów :-P

    Ps Kondolencje z powodu śmierci aparatu ;-)
    Miluś

    OdpowiedzUsuń
  2. Super foty. Dawno nie jechałem Kryniczanką. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłoby więcej, gdyby aparat nie padł.
    Dziękuję.
    Również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń