Rozpoczynam o 5:30, osobówką Gliwice-Częstochowa podjeżdżam do Katowic. Chwilę po mnie zjawia się Artur, który także wybiera się do Czech. Kręcimy się po dworcu, w oczekiwaniu na osobówkę do Raciborza. Podstawia się kibel z dawnym członem 1. klasy, w którym się lokujemy. W naszym członie lokuje się gościu, którego chyba poniósł melanż i nie starczyło mu na bilet :P W Katowicach Ligocie stajemy na dłużej, bo musimy czekać na zwolnienie szlaku przez osobowy Racibórz-Katowice. W efekcie łapiemy lekkie plecy. W Orzeszu-Jaskowicach krzyżowanie z EIC COMENIUS rel. Ostrava Svinov-Warszawa Wschodnia.
Od jakiegoś czasu ze względu na ograniczoną przepustowość stacji Rybnik, spowodowaną rewitalizacją linii kolejowych, część pociągów jest odwołanych na odcinku Rybnik-Rybnik Towarowy. Tak więc pierwszy raz dziś mamy okazje przesiadając się w metropolii Rybnik Towarowy. Wjeżdżając, widzimy oczekująca kibla,przy peronie drugim. Nie ma jednak powodu do pośpiechu, ponieważ jednostka przed chwilą przyjechała,jako osobowy Racibórz-Rybnik Towarowy.
Zajmujemy miejsce i z lekkim opóźnieniem ruszamy. Ludzi nie ma zbyt dużo, kontroli biletów brak. W Chałupkach czekamy jeszcze chwilę na skomunikowanego z nami kibla z Raciborza. Do Bohumina dojeżdżamy zgodnie z rozkładem. Zaglądamy na chwilę do budynku dworca, po czym zajmujemy miejsce w rychliku do Brna. Nie jedziemy nim daleko, bo jedynie do Ostravy hl.N., mimo to bilety zostają nam sprawdzone. Młoda konduktorka się lekko zmieszała widząc nasze bilety "Silesia Weekend", ale nie ma żadnych zastrzeżeń, co do ich ważności.
W Ostravie nieco dłuższa przerwa, więc idziemy coś przekąsić. Czas też na jakieś pierwsze zdjęcia:
W końcu chwilę przed 10 zjawia się nasz rychlik Ostrava střed-Krnov (dalej jako osobowy Krnov-Olomouc). Ludzi dość sporo, ale czwórkę dla siebie mamy. Z Ostravy-Svinov ruszamy +5, do tego na jednotorowym odcinku mamy krzyżowanie z osobówką, jadącym w przeciwnym kierunku. Sytuacja nie jest ciekawa, bo w Bruntálu mamy 9 minut na przesiadkę.
W Opavie východ błyskawiczna zmiana kierunku i ruszamy dalej, utrzymując 5-minutowe opóźnienie. W Krnovie dosiada się do nas Bartek. Po chwili słyszę rozmowy podróżnej z mechanikiem z których wnioskuję, że skład nie jedzie dalej do Ołomuńca, a wraca do Ostravy. Jednak mój czeski nie jest taki tragiczny :P Upewniamy się jeszcze u konduktorki, po czym błyskawicznie przesiadamy się do składu, który zawiezie nas do Bruntálu. Na szczęście w Krnovie nieco dało się urwać, więc bez problemu zdążymy na specjalny do Malej Morávki, ale na fotki czasu już nie starczyło.
Skład pociągu Bruntál-Mala Morávka to dwa motoraki.. Miejsca na przejazd można było sobie wcześniej zarezerwować przez internet, jednak z naszej trójki tylko Bartek to uczynił, ja i Artur jedziemy "w ciemno" :P Na szczęście wolnych miejsc nie brakuje. Zaraz po odjeździe podchodzą do nas dwie panie u których dokonujemy formalności w postaci zakupu biletów. Przejazd w 2 strony kosztuje 80 koron. Podczas przejazdu można zaopatrzyć się także w różnego rodzaju pamiątki (np. magnes z motorakami który kupiłem :)), pobrać ulotki dotyczące Olimpijskiego Festiwalu czy zakupić gorące i zimne napoje.
Ruszamy planowo, odbijając w lewo od szlaku do Krnova. Trasa wije się między wzgórzami, więc widoczki całkiem ładne choć przez pomarzniętą szybę motoraka średnio ciekawie się zalicza :P. Szlakowa nie powala, w granicach 30 km/h. Nie brakuje także zwolnień na przejazdach. Od czasu do czasu motoraczek pokonuje jakieś wzniesienie, z ostatniego zjeżdzamy i osiągamy cel naszej podróży czyli stacyjkę Mala Morávka. Przyjechaliśmy tu lekko opóźnieni, więc na zdjęcia mamy kilka minut:
W drogę powrotną frekwencja w naszym motoraku nieco lepsza, nie wiem, jak w drugim. Jazdę umila nam pan, grający na akordeonie :) Cykam stacyjkę Světlá Hora:
Chwilę później jesteśmy ponownie w Bruntálu:Bartek nieco zmodyfikował plan powrotu, dzięki czemu zaliczę sobie odcinek Valšov-Olomouc hl.n. Do pociągu jest trochę czasu, który w większości spędzamy w poczekalni. W końcu doczekujemy się naszego rychlika, którego focę:
Ludzi nie ma dużo, więc znajdujemy odpowiednie miejsca. Od Valšova zaliczam.
Stacyjki do siebie podobne, na części z nich sygnał do odjazdu podaje dyżurny ruchu. Widoki na trasie ładne. Na postojach focę, dla przypomnienia Valšov:
Lomnice u Rýmařova:
Dětřichov nad Bystřicí:
Moravský Beroun:
Domašov nad Bystřicí:
Hlubočky - Mariánské Údolí:
W Ołomuńcu jesteśmy planowo.
Artur i Bartek rychlikiem jadą do Přerova. Ja idę na małe zakupy i dojeżdżam do nich później jadącą osobówką. Jazda po trasie, którą ostatnio kilka razy jechałem, więc nie ma się co rozpisywać.
W Přerovie chwila oczekiwania i zjawia się POLONIA z Wiednia do Warszawy, która załapuje się na ostatnie dziś zdjęcie:
Ludzi sporo, więc o prywatnym przedziale możemy zapomnieć. Na szczęście do Bohumina się rozluźnia. Nieco dłuższy postój, spowodowany zmianą loka i wyczepieniem wagonu. Ruszamy planowo. Zaliczam jeszcze odcinek Dětmarovice-Zebrzydowice. Chwilę później zjawia się obsługa WARS-u i przynosi nam wodę, wózkowy wita się z nami zwrotem "Czołem żołnierze" :P :P W Pszczynie wysiada Artur, dalsza podróż do Katowic bez przygód. Idziemy z Bartkiem coś przekąsić, następnie odprowadzam go na TLK BOLKO.
Po czym idę ze znajomymi do kina na "Kobiety Mafii". Ostatnim 632 o 23:08 z Katowic jadę do domu. Kolejne fajne kółeczko za mną, pozdrowienia dla towarzyszy!!
Ciekawa relacja :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńJa bym chciał do Opavy albo do Ołomuńca :)
OdpowiedzUsuńFajne te Twoje relacje :)
Pozdrawiam :)
Dzięki :)
Usuń